Rozdział dedykowany Alex :*
Była jakaś siedemnasta. Zsiadła z motoru i udała się do domu. Jak zwykle rzuciła plecak w kąt jak każdy uczeń w piątek. Zauważyła Vanessę, która stała przed lustrem wiszącym na korytarzu. Była ubrana inaczej niż zwykle. Zamiast conversów i jeansów miała na sobie czarną, krótką spódnice i szpilki. Laura była bardzo zaskoczona. Jej siostra nie miała w zwyczaju wychodzić w piątek, na dodatek w takim stroju.-Nessa gdzie się wybierasz?- spytała unosząc brwi.
-Też miło cię widzieć- zaśmiała się sarkastycznie- Z Rikerem mamy wyskoczyć na jakąś imprezkę a potem nocuję u Lynchów. Idziesz ze mną?
No i była pod ścianą. Z jednej strony chciała iść, ale jej mroczny charakter na to nie pozwalał. Zła strona nadal nie chciała ustąpić dobrej... Nie pójdzie- będzie czuć się głupio. Rydel rozwiązuje zadanie ratując jej życie, a ona nie chce jej odwiedzić, ale odwiedzając ją zrobi jej nadzieję na coś więcej. Przyjaźń z Dell nie była jej celem. Wręcz przeciwnie. Miała Sky i to jej wystarczało! Pójdzie- będzie musiała użerać się z Rossem cały wieczór. W końcu on też tam mieszka. Chyba że powie, że przyszła z myślą o Rocky'm?
-Jestem zmęczona, ale Ryd prosiła także mogę iść.
-Widzę, że jesteś zmęczona. Mogę cię spakować, a ty tymczasem weź prysznic i się troszkę ogarnij- poinstruowała Van.
-Ale weźmiesz mnie do klubu- zaśmiała się robiąc kocie oczy.
***
-Dell zasmrodziłaś mi całą łazienkę babskimi perfumami!- krzyczał Rocky.
-Daj spokój. Przecież moje ukochane perfumy mają boski zapach- broniła produktu Rydel.
-Chyba według ciebie- westchnął chłopak.
-Podaj mi telefon, bo słyszałam dźwięk smsa- powiedziała blondynka, a Rocky niezwłocznie wstał i chwycił jej telefon. Po chwili czytała wiadomość:
Od: Vanessa :3
Cześć Dells :) Mogłabym wziąć dziś ze sobą Laurę? :3
Do: Vanessa :3
Jeszcze pytasz? Jasne, że tak :D
Od: Vanessa :3
Będziemy za godzinkę :*
***
Karciła się w myślach. Po co idzie do Lynchów? Sama tego nie wiedziała... Siedziała z Van w samochodzie, który po chwili się zatrzymał.Teraz nie ma już innego wyjścia. Wysiadła z samochodu z niezadowoloną miną.
-A więc tu mieszka ten idiota- szepnęła pod nosem.
-Vanessaaaaaa!- krzyknęła Rydel wybiegając z domu. W drzwiach stał także Ross. Patrzył na siostrę jak na psychopatkę.
-Nie chcę nic mówić, ale jest tu też Laura- powiedział obojętnie.
-Lauuuuuuuuuuuuuuu!- kolejny krzyk wydał się z ust blondynki
-Ona tak zawsze?- zaśmiała się młodsza Marano podchodząc i przybijając piątkę z Rocky'm.
-Gdy widzi kogoś kto nie jest chłopakiem i kumplem któregoś z nas to tak- zaśmiał się.
-Ciekawą masz siostrę, nie powiem.
-No wiem- mruknął.
-O hejka- zauważyli Rylanda, który śmiał się z nich- Nie zauważyliście, że wszyscy już weszli?
-Nie...- obejrzała się Lau.
-Oj gapy wy moje- młody Lynch podszedł do nich kładąc ramiona na ich plecach. Laura czuła się niezręcznie.
-RyRy bierz te łapy!- pobiegła do domu za siostrą i przyjaciółką. Patrzyła na swoje buty, aż nagle poczuła, że na kogoś wpada.
-Oj, Laura, Laura nawet chodzić nie umiesz- zaśmiał się. Już po głosie rozpoznała Rossa.
-Mówi to osoba, która prawie cały dzień kazała mi chodzić po szkole- wyszczerzyła się. Miała zamiar od razu go zdenerwować i potem móc cieszyć się spokojem.
-Jak chcesz to zawsze mogę ci dać papiery i kalkulatorek- prychnął.
-Wolałabym motorek.
-A idź kierowco! Nie nadajesz się na stanowisko, które zajmujesz- patrzył jej w oczy mówiąc to. Nigdy się nie przejmowała wyzwiskami od Rossa, a teraz coś w niej drgnęło.
-No wiem, jestem na to zbyt zdolna!- wyszczerzyła się.
-Oszukuj się dalej!- odkrzyknął kierując się w stronę schodów znajdujących się obok.
-Chociaż zeszedł mi z drogi- uśmiechnęła się pod nosem. Weszła do (jak przypuszczała) salonu.
***
Rzucił się na łóżko. Nigdy nie miał nikogo aż tak dosyć jak jej. Po drodze oczywiście chwycił gitarę, która zawsze stała oparta o biurko. Teraz grał na skrzypcach, ale kilka lat temu jeszcze kochał grę na gitarze. Ogółem nie wracał do tego instrumentu, nie cofał się w czasie. Zagrał kilka bezmyślnych melodyjek, które uznał za rockowe. Myślał o pewnej brunetce, która wywróciła dziś jego dotychczasowe życie o sto osiemdziesiąt stopni. Miał jej to za złe. Nienawidził sytuacji gdy ktoś pojawiając się wszystko niszczy i zmienia. Był także uparty- tak jak Laura. Może właśnie te wspólne cechy przesądziły o ich kłótniach? Obydwoje tego nie wiedzieli i nie chcieli się dowiedzieć. Zawsze któreś odrzucało to drugie. Laura miała już w psychice wstręt. Ross... On sam nie wiedział co o niej myśli. Czasem irytowało go jej zachowanie, innym razem ją przepraszał i chciał dojść do porozumienia. Było także coś czego odczuwać się wstydził. Marano go na swój sposób intrygowała. Co takiego siedzi w tej dziewczynie? Diabeł? Dlaczego tak go nienawidzi? Czy kiedykolwiek się tego dowie?
***
-Rydel, jutro niestety musicie przyjść do szkoły. Zadzwoń do wszystkich- powiedział spokojnie Smith. Nic już nie mówiąc zakończył ich połączenie telefoniczne.
-Zmiana planów- uśmiech z ust Delly zniknął. Musiała powiedzieć rodzeństwu i przyjaciółkom- Jutro do szkoły.
-To wy chodzicie w soboty?- zdziwiła się Laura.
-Czasem...- westchnęła Vanessa.
-To robimy pizze!- krzyknął Ryland- Kto ostatni w kuchni, zmywa naczynia.
-To zafundujemy ci rękawiczki- powiedział Riker biegnąc do kuchni. W międzyczasie wystawił język najmłodszemu bratu. Reszta rzuciła się za nim.
-----------------------------------------------------------------------------------
Witam państwa! Raczej dwie albo trzy osoby czytające ten bezsens :) A więc nie mogłam się wysłowić ostatnio i dlatego rozdział tak późno. Mam nadzieję, że mi wybaczycie tak małą ilość myśli Rossa, ale na nie jeszcze trochę poczekacie :) Mam dla was niespodziankę w nexcie :) Tak wgl to dzisiaj tłusty czwartek (co za refleks XD) Ile pączków zjedliście? :D JA CHCE PIOSENKĘ RYLANDA!!!!!!~~moje jedyne pragnienie w tej chwili XD Mniejsza, bo zaczynam się trochę za bardzo rozpisywać :) Także komentujcie miśki :*
5!
OdpowiedzUsuń5 LUTY!
PIOSENKA! ROCZNICA!
A W DODATKU PIĄTEK!
Musiałam to dodać na wstępie.
Ej! Świetny ten rozdział.
Ciekawe co one będą robić u Lynchów...
Zaciekawiłaś mnie.
Trzymaj się cieplutko <3
Buziaczki <3
Jakim pierdolonym cudem ja tu nic nie napisałam?! Kurwa, szlag by to trafił.
OdpowiedzUsuńDzisiaj mam taką kurwicę, że szkoda gadać. Najlepiej to wszystko rozpierdoliłabym w drobny mak.
.
.
.
Dzięki za dedyka, skarbie :-* Chyba że chodziło o inną Alex, to chyba się spalę ze wstydu. Ale serio bym się chyba zajarała od nadmiaru głupoty.
Ugh, słuchawka wylatuje mi z ucha. Szlag by to.
No więc, rozdział miód, malinka, truskaweczka, malineczka. Miodzio lodzio. Bez skojarzeń
-_-
Rossie Arnoldzie Lynchu, ty szczurku ty ty :P Ajć, nie ładnie, skarbeczku. Tu niby taka wyjebka, co że niby ja i Marabi, phi!, a tutaj jednak intrygejszyn jest. Robię brewki, ale tego niestety nie zobaczysz.
No cójś... Chyba będę kończyć, bo zaraz mi się serial zaczyna :D
Bye :-*
~ Alex
Kurwa, Marabi?! ŻE KURWA M A R A B I ?!
UsuńMIAŁO BYĆ, MARANO, GŁUPIA AUTOKOREKTO!
Tak, Alex, ty Marabi moja o ciebie chodzi :D Oj, wiem, że Ross w tym opowiadaniu jest porąbany i ogółem wymyślam go na poczekaniu xD
UsuńSuper rozdział.
OdpowiedzUsuńLaura Ross'a intryguje?
Podoba mi się.