Rozdział z dedykacją dla Zawsze Uśmiechniętej :) Następny zgarnia ostatni komentator tego rozdziału!
-Ucisz się Laura-odpowiedział spokojnie.-Najpierw przeczytaj a potem mi rozkazuj siedzieć cicho.
-No dobra- przysunął gazetkę do siebie- Coś ty znowu wymyśliła?- szepnął pod nosem. Pierwsze, co rzuciło mu się w oczy to nagłówek. Postanowił przeczytać artkuł.
Raura- będziemy mieć nową parę w samorządzie?
Witajcie moi drodzy! Tutaj Alice i wasz ulubiony dział -"Herbatka z plotkami". Zwykle mówimy o wszystkim, jednak dziś zdecydowałam, że będziemy rozmawiać na jeden temat. Każdy już wie, że nasz samorząd przyjął ostatnio Laurę Marano w roli asystentki przewodniczącego. Dwójka ta nie przepada za sobą, ale niektórzy mają podejrzenia, że może podczas wspólnej pracy los ich połączy. Ross na pewno chciałby się zaangażować w taki związek, a Laura... No cóż, niekoniecznie. Ona ma już kilku chłopaków, ale nie jest z nimi w typowej relacji. Tak czy inaczej przypuszczam, że być może Lau wypełni dziurę w sercu Ross'a po stracie Sharpey. Chcielibyście by Raura zaistniała?
-Alice się dostanie od dyrektora-powiedział blondyn z kamienną twarzą. Tak naprawdę był zdenerwowany, ale odczuwał też lekkie zażenowanie.
-No ja mam nadzieję!- powiedziała Lau szybko ulatniając się z pokoju. Ross chwilowo zastanawiał się dlaczego, ale przypomniał sobie o matematyce, na którą prawdopodobnie się udała. On też musiał się na niej zjawić, ale wcześniej pomyślał, że uda się do dyrektora.
***
Tymczasem nasz blond pracoholik siedział w swoim biurze. Mowa tu oczywiście o Rydel. Mimo, że matematyka była jej ulubioną lekcją musiała jeszcze dokończyć raporty dla Smith'a. Nagle usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu. Był to oficjalny numer do East High. Bez zastanowienia przywitała tradycyjnym:
-Biuro Samorządu Uczniowskiego Liceum East High. W czym mogę pomóc?
-Dzień dobry. Moi rodzice kilka dni temu byli u pana Charlie'go Smitha (nie zabijaj mnie Alex, to nie Charlote XD~ od aut.) Dyrektor prosił, żebym zadzwonił tutaj. Mam być nowym uczniem placówki.
-Dobrze, rozumiem. Musisz umówić się na spotkanie z przewodniczącym oraz ze mną. Zaczekaj chwilkę, sprawdzę nasz terminarz- wyjaśniła zerkając do wielkiego zeszytu. Znajdowały się w nim wszystkie spotkania każdego członka samorządu.- Możesz przyjść jutro o jedenastej?
-Oczywiście- odpowiedział rozmówca.
-Jak się nazywasz? Muszę to zanotować- wyjaśniła Delly. Już trzymała swój ulubiony, różowy długopis. Dostała go na szesnaste urodziny od Rocky'ego.
***
-No to lekcje z elitą czas zacząć- zaśmiała się Laura siadając w ławce ze Sky.
-Witaj w klubie- usłyszała zza pleców nieznany głos. Wiedziała, że nie należy do kogoś z kim już rozmawiała. Szybko się odwróciła. Zauważyła bruneta z czekoladowymi oczami. Był trochę podobny do Rocky'ego i Rossa.
-Ryland Lynch- wyciągnął z uśmiechem rękę w jej stronę. Pomyślała, że nie ma nic do stracenia i podała mu swoją.
-Laura Marano. Miło poznać.
-Przyjemność po mojej stronie.
-A ty nie jesteś od nas młodszy?- wypaliła, a Scarlett spaliła ją wzrokiem.
-Jestem, ale przeskoczyłem trochę nauki i jestem na waszym poziomie-wytłumaczył. Dopiero teraz zauważył Black- O cześć, Sky!
-Jestem tu od pięciu minut. Cześć RyRy- zaśmiała się. Znali się z Rylandem i często rozmawiali. Był to jeden z najmilszych chłopaków, jakich znała. Ciekawiło ją dlaczego nie traktuje go jak Rydel. Z nią trzymała duży dystans, a do młodego Lyncha podchodziła na luzie. Scarlett znała swoją przyjaciółkę, ale czasem jej nie rozumiała.
-Cześć wszystkim- podbiegła do nich Alice. Usiadła z Rylandem i spojrzała na Laurę.
-Laura, możemy potem porozmawiać?- spytała. Brunetka tylko pokiwała głową. W tej chwili zjawiła się nauczycielka. Rzuciła dziennik na biurko, napisała jakieś równanie i wezwała asystentkę Rossa do tablicy mówiąc:
-Masz trzydzieści minut na rozwiązanie tego zadania. Potwierdzi ono jak przypuszczam twój niski poziom wiedzy matematycznej. Uczniowie, nie podpowiadać. Ja tymczasem pogram sobie na telefonie.
Brunetka niepewnie podeszła do tablicy. Zaczęła coś pisać, ale potem się zatrzymała. Usłyszała szepty w klasie. Spojrzała na Zaca i Ross'a w drugiej ławce:
-Stary, ja nie wiem jak można nie umieć zrobić takiego prostego przykładu- zaśmiał się blondyn. Zac nie reagował. Spojrzała w inne miejsce. Trafiło na ławkę Rikera i Vanessy. Siostra trzymała za nią kciuki, a jej towarzysz bazgrał w zeszycie. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jej wsparcie. Sky robiła to samo, co Van. Natomiast Al. i RyRy szeptali między sobą:
-Ej, weźmy zróbmy to zadanie. Pomożemy Lau, bo jak ona tego nie rozwiąże, to Larson się wkurzy i będzie jej dokuczać- zaproponowała blondynka.
-W sumie czemu nie. Masz tu kartkę i napisz swoje rozwiązanie. Zrobię to samo i porównamy wyniki- poinstruował Lynch.
Laura skupiła się patrząc na tablicę. Nagle drzwi się otworzyły i do klasy wpadła zabiegana Rydel. Przeprosiła za spóźnienie i usiadła na swoim miejscu.
***
Nieszczęśliwe zakochanie... To właśnie było przyczyną nastroju Fabiana. Rose jak zawsze go nie zauważała. Siedział w swoim barze czekając na kelnerkę. Podeszła do niego blondynka, którą tak chciał dziś zobaczyć.
-Znowu ty- warknęła- Co chcesz?
-Mam na imię Fabian. I chcę się z tobą umówić.
-A ja z tobą niekoniecznie. To co ci podać?
-Twój numer- zaśmiał się.
-Tego nie mamy w menu. Gadaj, bo jak nie to przyślę tu sześćdziesięciopięcioletnią panią Kristen i nie będzie tak ciekawie.
-Sok pomarańczowy i naleśniki. Możesz chwilę zaczekać?
-Nie- chciała odejść, ale złapał ją za rękę.
-Skoro ty nie dasz mi swojego numeru, to ja ci dam mój- rozłożył jej dłoń, włożył czerwoną karteczkę i sporotem ją zacisnął.
-No niech ci będzie-uśmiechnęła się.
-Ale obiecujesz, że zadzwonisz?
-Obiecuję- powiedziała od niechcenia i udała się do kuchni.
***
-Boże, nie wiem jak wam dziękować- powiedziała Lau wychodząc z klasy w towarzystwie Alice, Sky i najmłodszego Lyncha.
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się Ryland-Podziękuj mojej siostrze, bo to ona sprawdzała wynik.
-Dobra, to idę do Delly- oddaliła się od grupy i dogoniła blondynkę, która szła przed nią.
-Cześć Rydel. Chciałabym ci podziękować za to zadanie.
-Proszę. Możesz zawsze na mnie liczyć. Może pójdziemy teraz razem do Starbucks'a?- zaproponowała, na co uśmiech z ust Laury znikł.
-Chciałabym, ale obiecałam chłopkom, że spędzę z nimi trochę czasu- wytłumaczyła Marano.
-Dobra, rozumiem. A może przyjdziesz dziś do nas z Vanessą. Ma nocować u nas.
-Van? Nic nie mówiła. Przepraszam, ale śpieszy mi się trochę. Przemyślę to- odpowiedziała zbiegając ze schodów.
--------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich, którzy mają jeszcze cierpliwość do tego dziwnego czegoś! Kolejny nudny rozdział :/ A tak btw to co robi Lodo zamiast pisać rozdziałów? Cudny zestaw z matmy! Czujecie ten sarkazm? Ostatnio zastanawiałam się co zrobić z całą fabułą i rozdziałami, których mam trochę w zanadrzu. PUBLIKOWAĆ OD RAZU W FORMIE MARATONU CZY ZOSTAWIĆ? No to chyba na tyle :) Zachęcam do komentowania miśki!
-Alice się dostanie od dyrektora-powiedział blondyn z kamienną twarzą. Tak naprawdę był zdenerwowany, ale odczuwał też lekkie zażenowanie.
-No ja mam nadzieję!- powiedziała Lau szybko ulatniając się z pokoju. Ross chwilowo zastanawiał się dlaczego, ale przypomniał sobie o matematyce, na którą prawdopodobnie się udała. On też musiał się na niej zjawić, ale wcześniej pomyślał, że uda się do dyrektora.
***
Tymczasem nasz blond pracoholik siedział w swoim biurze. Mowa tu oczywiście o Rydel. Mimo, że matematyka była jej ulubioną lekcją musiała jeszcze dokończyć raporty dla Smith'a. Nagle usłyszała dźwięk dzwoniącego telefonu. Był to oficjalny numer do East High. Bez zastanowienia przywitała tradycyjnym:
-Biuro Samorządu Uczniowskiego Liceum East High. W czym mogę pomóc?
-Dzień dobry. Moi rodzice kilka dni temu byli u pana Charlie'go Smitha (nie zabijaj mnie Alex, to nie Charlote XD~ od aut.) Dyrektor prosił, żebym zadzwonił tutaj. Mam być nowym uczniem placówki.
-Dobrze, rozumiem. Musisz umówić się na spotkanie z przewodniczącym oraz ze mną. Zaczekaj chwilkę, sprawdzę nasz terminarz- wyjaśniła zerkając do wielkiego zeszytu. Znajdowały się w nim wszystkie spotkania każdego członka samorządu.- Możesz przyjść jutro o jedenastej?
-Oczywiście- odpowiedział rozmówca.
-Jak się nazywasz? Muszę to zanotować- wyjaśniła Delly. Już trzymała swój ulubiony, różowy długopis. Dostała go na szesnaste urodziny od Rocky'ego.
***
-No to lekcje z elitą czas zacząć- zaśmiała się Laura siadając w ławce ze Sky.
-Witaj w klubie- usłyszała zza pleców nieznany głos. Wiedziała, że nie należy do kogoś z kim już rozmawiała. Szybko się odwróciła. Zauważyła bruneta z czekoladowymi oczami. Był trochę podobny do Rocky'ego i Rossa.
-Ryland Lynch- wyciągnął z uśmiechem rękę w jej stronę. Pomyślała, że nie ma nic do stracenia i podała mu swoją.
-Laura Marano. Miło poznać.
-Przyjemność po mojej stronie.
-A ty nie jesteś od nas młodszy?- wypaliła, a Scarlett spaliła ją wzrokiem.
-Jestem, ale przeskoczyłem trochę nauki i jestem na waszym poziomie-wytłumaczył. Dopiero teraz zauważył Black- O cześć, Sky!
-Jestem tu od pięciu minut. Cześć RyRy- zaśmiała się. Znali się z Rylandem i często rozmawiali. Był to jeden z najmilszych chłopaków, jakich znała. Ciekawiło ją dlaczego nie traktuje go jak Rydel. Z nią trzymała duży dystans, a do młodego Lyncha podchodziła na luzie. Scarlett znała swoją przyjaciółkę, ale czasem jej nie rozumiała.
-Cześć wszystkim- podbiegła do nich Alice. Usiadła z Rylandem i spojrzała na Laurę.
-Laura, możemy potem porozmawiać?- spytała. Brunetka tylko pokiwała głową. W tej chwili zjawiła się nauczycielka. Rzuciła dziennik na biurko, napisała jakieś równanie i wezwała asystentkę Rossa do tablicy mówiąc:
-Masz trzydzieści minut na rozwiązanie tego zadania. Potwierdzi ono jak przypuszczam twój niski poziom wiedzy matematycznej. Uczniowie, nie podpowiadać. Ja tymczasem pogram sobie na telefonie.
Brunetka niepewnie podeszła do tablicy. Zaczęła coś pisać, ale potem się zatrzymała. Usłyszała szepty w klasie. Spojrzała na Zaca i Ross'a w drugiej ławce:
-Stary, ja nie wiem jak można nie umieć zrobić takiego prostego przykładu- zaśmiał się blondyn. Zac nie reagował. Spojrzała w inne miejsce. Trafiło na ławkę Rikera i Vanessy. Siostra trzymała za nią kciuki, a jej towarzysz bazgrał w zeszycie. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jej wsparcie. Sky robiła to samo, co Van. Natomiast Al. i RyRy szeptali między sobą:
-Ej, weźmy zróbmy to zadanie. Pomożemy Lau, bo jak ona tego nie rozwiąże, to Larson się wkurzy i będzie jej dokuczać- zaproponowała blondynka.
-W sumie czemu nie. Masz tu kartkę i napisz swoje rozwiązanie. Zrobię to samo i porównamy wyniki- poinstruował Lynch.
Laura skupiła się patrząc na tablicę. Nagle drzwi się otworzyły i do klasy wpadła zabiegana Rydel. Przeprosiła za spóźnienie i usiadła na swoim miejscu.
***
Nieszczęśliwe zakochanie... To właśnie było przyczyną nastroju Fabiana. Rose jak zawsze go nie zauważała. Siedział w swoim barze czekając na kelnerkę. Podeszła do niego blondynka, którą tak chciał dziś zobaczyć.
-Znowu ty- warknęła- Co chcesz?
-Mam na imię Fabian. I chcę się z tobą umówić.
-A ja z tobą niekoniecznie. To co ci podać?
-Twój numer- zaśmiał się.
-Tego nie mamy w menu. Gadaj, bo jak nie to przyślę tu sześćdziesięciopięcioletnią panią Kristen i nie będzie tak ciekawie.
-Sok pomarańczowy i naleśniki. Możesz chwilę zaczekać?
-Nie- chciała odejść, ale złapał ją za rękę.
-Skoro ty nie dasz mi swojego numeru, to ja ci dam mój- rozłożył jej dłoń, włożył czerwoną karteczkę i sporotem ją zacisnął.
-No niech ci będzie-uśmiechnęła się.
-Ale obiecujesz, że zadzwonisz?
-Obiecuję- powiedziała od niechcenia i udała się do kuchni.
***
-Boże, nie wiem jak wam dziękować- powiedziała Lau wychodząc z klasy w towarzystwie Alice, Sky i najmłodszego Lyncha.
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się Ryland-Podziękuj mojej siostrze, bo to ona sprawdzała wynik.
-Dobra, to idę do Delly- oddaliła się od grupy i dogoniła blondynkę, która szła przed nią.
-Cześć Rydel. Chciałabym ci podziękować za to zadanie.
-Proszę. Możesz zawsze na mnie liczyć. Może pójdziemy teraz razem do Starbucks'a?- zaproponowała, na co uśmiech z ust Laury znikł.
-Chciałabym, ale obiecałam chłopkom, że spędzę z nimi trochę czasu- wytłumaczyła Marano.
-Dobra, rozumiem. A może przyjdziesz dziś do nas z Vanessą. Ma nocować u nas.
-Van? Nic nie mówiła. Przepraszam, ale śpieszy mi się trochę. Przemyślę to- odpowiedziała zbiegając ze schodów.
--------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich, którzy mają jeszcze cierpliwość do tego dziwnego czegoś! Kolejny nudny rozdział :/ A tak btw to co robi Lodo zamiast pisać rozdziałów? Cudny zestaw z matmy! Czujecie ten sarkazm? Ostatnio zastanawiałam się co zrobić z całą fabułą i rozdziałami, których mam trochę w zanadrzu. PUBLIKOWAĆ OD RAZU W FORMIE MARATONU CZY ZOSTAWIĆ? No to chyba na tyle :) Zachęcam do komentowania miśki!
Jejku:*
OdpowiedzUsuńMiło się czyta taki rozdział.
Dziękuje za dedykację.
Coraz ciekawię się tu robi.
Cieszę się, że powstał artykuł o Raurze w szkolnej gazecie. Fajny pomysł.
Czekam na następny i zapraszam do siebie.
Buziaczki <3
Dzięki :)
UsuńHah, mi faza na Charlie już minęła. Ale szykuj się, bo w wakacje mam zamiar opublikować opowiadanie, gdzie główną bohaterką jest dziewczyna imieniem Sky ;)
OdpowiedzUsuńTak czy inaczej, rozdział genialny. Sama nie wiem, jakim cudem nie skomentowałam poprzedniego. Ale gapa ze mnie. Chyba że skomentowałam... No nic, mówiłam, że jestem troche nieogarnięta.
Ross, ty draniu! Dlaczego on się z Lau nabija. Ja nie wiem, on jakiś taki dziwny jest... Ale Ryd i RyRy za to wymiatali dzisiaj. Serio, a Ryd na tej rozmowie, to mnie rozwaliła . Taka oficjalna i wgl ;)
Zastanawia mnie bardzo Vanessa. A tekst nauczycielki o telefonie - boski. Hah, serio się uśmiałam na tym rozdziale.
A co do matmy, to rozumiem. Właśnie przerabiamy algebrę.
To pozdrawiam i również zapraszam do siebie! :)
Buziolki :-*
~ Alex
Moje życie ocalone xD A co do tego opowiadania to masz już ochotnika na czytelnika (co to za rymy? xD) Wiem, że Ross jest dziwny, bo taki miał być. Matma=Algerba=zło... Ja też pozdrawiam i jak przestanie mi odbijać z pisaniem nextów to wbiję :)
UsuńTen artykuł w gazetce szkolnej mnie rozwalił. Jakiś głupi ten nauczyciel od matmy.
OdpowiedzUsuń