-Lubisz być niegrzeczna, no nie?-spytał blondyn z uśmieszkiem.
-Jeszcze tego nie zauważyłeś?-spytała lekko sarkastycznie.
-Mam pomysł. Ucieknijmy, urwijmy się gdzieś stąd. Mam ochotę z tobą pogadać-oznajmił.
-Czekaj, napiszę smsa Nessie, żeby się nie martwiła-powiedziała w międzyczasie wyciągając telefon i redagując krótką wiadomość.Chłopak stał w ciszy czekając na brunetkę.
***
Siedziała na plaży czując wiatr we włosach. Zdążyli dopiero przyjechać, znaleźć miejsce do siedzenia i wlać do jednorazowych kubków kupione po drodze wino. Trwała dosyć niezręczna cisza. Brunetka postanowiła ją przerwać.
-Widzę to-stwierdziła spokojnie.
-Ale co?-spytał Ross marszcząc brwi.
-Kochałeś jeździć. Oczy ci się świecą na motorze-zauważyła.
-Eh, nie wiem...-stwierdził wymijająco, ale dziewczyna kontynuowała temat.
-Czemu przestałeś jeździć? Przecież to twoja pasja.
-Pamiętasz, jak przyjechałaś parę lat temu do Los Angeles? Ta historia miała miejsce dosłownie pół roku wcześniej. Kiedyś byłem jak ty. Odważny, szalony, pyskaty czasem-zaśmiał się-a moje życie nie miało wad. Też miałem swój gang, podobnie jak ty. Ja i Justin byliśmy największymi łobuzami w mieście. Jak to mówię, to pewnie trudno ci uwierzyć, ale tak było. Tyle, że my byliśmy zamieszani w nielegalne wyścigi na terytorium całych Stanów. Moja dziewczyna, Jane, też miała bzika na punkcie motoryzacji. Trochę mi ją w sumie przypominasz. Pamiętam ten wieczór jakby to było wczoraj. Nasz squad przyjechał na finały w Vegas. Jane, jako najlepsza z dziewczyn miała startować razem z moim przyjacielem, Matthew.
-Pewnie wygrała, no nie?-spytała Lau zasłuchana opowieścią.
-Wygrywała, ale potem wyprzedziła ją Christina, taka laska z Meksyku. Jane była dosyć uparta i postanowiła, że tym razem wygra. Pamiętam to skrzyżowanie nadal, jej wyraz twarzy, każdy szczegół kiedy zdecydowała się jechać na czerwonym świetle. Wszystko byłoby okej, ćwiczyliśmy w domu tę sztuczkę, gdyby nie ta rozpędzona ciężarówka. Z osoby, którą kochałem została miazga. Widziałem wszystko dokładnie. Byłem tam i nie mogłem nic zrobić. Jane nie żyła. Nie żyła przez tą okropną maszynę.
-Nie wiem co powiedzieć, tak mi przykro-zaczęła Laura.
-Nic nie mów. Byłem załamany, rzuciłem to wszystko i stałem się taki, jakim jestem teraz-skończył, a brunetka zdecydowała się na złapanie go za rękę.
-Przykrywka, rozumiem?-spytała.
-Taka jak twoja, tyle, że ja nie wiem co ukrywasz-uśmiechnął się smutno.
-Kiedyś może się dowiesz...
-Widzę, że jesteś inna już od dłuższego czasu. Chyba kiedy zaczęłaś mi pomagać to przejrzałem na oczy.
-Inna, czyli jaka?
-Masz uczucia. Może są ukryte gdzieś bardzo głęboko, ale widzę, że je masz-stwierdził patrząc jej w oczy.
-Nic o mnie nie wiesz-wycedziła czując nagły przypływ niewyładowanej złości.
-Może i nic nie wiem, ale chciałbym coś wiedzieć. Możesz mi zaufać tak jak ja zaufałem tobie. Powiedziałem ci rzeczy, których nikt o mnie nie wie, nawet moje rodzeństwo. Tylko Justin pamięta to. Nawet nie wiesz jakie wyrzuty sumienia mam, że wciągnąłem w to motorowe gówno Rocky'ego. Ale wiesz co? Czasem tęsknię za tymi czasami, kiedy byłem królem życia...Mimo wszystko nie żałuję. Te sytuacje sprawiły, że jestem tu i teraz, z tobą-uśmiechnął się lekko. Laura ledwie to zauważyła.
__________________________________________________________________________________
Hejka! Chyba trochę za bardzo poszalałam z tymi sekretami, które zdradziłam tutaj, ale myślę, że to fajnie kontynuuje akcję i chcąc nie chcąc zbliżamy się powoli do końca :)
Ale wzruszająca historia, przyznam szczerze że myślałam że na końcu będzie jakieś lizanko, a tu nic. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://rauracrazystory.blogspot.com/