Była zdziwiona. Była naprawdę zdziwiona. Jak taki Ross Lynch, lamus z samorządu mógł odgadnąć wszystkie części motocykla, jakie mu pokazała?!! Jak?!? W jej głowie pojawiło się tysiące pytań. Wszystkie odrzuciła na boczny tor i postanowiła przerwać niezręczną ciszę kojarząc fakty.
-Czy... Czy Justin i ty, kiedyś jeździliście razem?-spytała, nie będąc pewna czy może.
-Yhm-pokiwał głową z lekkim, niepewnym uśmiechem.
-To dlatego tyle wiedział! Żaden z moich chłopaków nie znał motocykla tak dobrze jak on-powiedziała zdumiona.
-Byłem lepszy-zaśmiał się.
-Chciałbyś, wmawiaj to sobie dalej. Ja też znam części, ale w praktyce idzie ci pewnie okropnie. Ross Lynch, ten sztywniak by ze mną nie wygrał!-szturchnęła go w ramię śmiejąc się.
-To zrealizujmy pomysł Dells i się przekonasz-poruszył znacząco brwiami przybijając brunetce piątkę.
-Ej, mam pomysł-zagadała Marano.-Kiedy ostatnio byłeś na jakiejś normalnej imprezie, no wiesz, bez emerytek-uśmiechnęła się.
-Czy panna, coś sugeruje? -spytał z typowym akcentem przewodniczącego.
-Przestań!-krzyknęła śmiejąc się. Zwykle mówił takim głosem tylko w szkole, ale pierwszy raz użył go poza nią.
-No co?-w jego oczach pojawiły się iskierki rozbawienia.
-Ross, to idź bierz rodzeństwo i resztę składu. Integrujemy kujony z motorami-powiedziała niczym dziewczyny z samorządu. Może tylko ona to zauważała, ale faktycznie ich głos minimalnie różnił się od innych. Był opanowany, spokojny a jednocześnie zdecydowany i wyraźnie wyczuwalna była ostrość, która różniła się od tej, w jej głosie. Tamta była przyjazna. Żeński głos był przyjemny, a kiedy Ross próbował tak mówić był po prostu przekomiczny.
-Okej, ale o której się widzimy?-powiedział uśmiechnięty blondyn.
-22.00 może być?
-22.30, od razu odliczę pół godziny spóźnienia Rydel-zaśmiał się.
***
Usiadła przed toaletką z dziwnym uczuciem. Zwykle nie zwracała jakiejś nadmiernej uwagi do wyglądu, ale teraz... Myślała, że jeśli samorząd ją zobaczy, poczuła się inaczej. Miała wyrzuty sumienia, chciała zapomnieć o tych wszystkich scenach, jakie odstawiła. Pierwsze odzywki do Rydel... Chciałaby cofnąć czas i zapomnieć. Żeby Dells też zapomniała. Ostatnio starała się zastanowić, jak ona czułaby się gdyby ktoś powiedział tak do niej. Ubrana w swoją ulubioną sukienkę rozpuściła włosy i chwyciła rozgrzaną już prostownicę. Postanowiła wyglądać trochę klasyczniej niż zwykle. Zabrała się za makijaż, w którym pomagała potem Vanessa. Kilkanaście minut później obydwie były gotowe, więc chwyciła kopertówkę i włożyła stopy w czarne szpilki. Czekały przez domem na Maxa, który robił dziś za kierowcę. Dziwne było to, że dziewczynie udało się go na to namówić. Po chwili usłyszała pisk opon. Przed jej oczyma pojawił się obraz przewodniczącego na dość dużym motocyklu. Otworzyła usta ze zdziwieniem, a blondyn zwinnie zeskoczył z maszyny. Przeczesał palcami włosy i podszedł do sióstr rzucając krótkie:
-Cześć.
Vanessa pokiwała tylko głową podczas gdy Laura stała w bezruchu. Po chwili otrząsnęła się.
-Czyżby przewodniczący próbował być jak chłopak z filmu?-wyśmiała go.
-Wiesz, zawsze mogłem wypożyczyć białego konia dla lepszego efektu, ale wtedy wyśmiałabyś mnie jeszcze bardziej niż robisz to teraz-powiedział Ross wywołując niezręczną ciszę.
-Chyba wiem czemu przywiozłeś swoją maszynę. Masz słaby łeb i chcesz wylądować jako kierowca, nieprawdaż?-na twarzy Lau pojawił się kpiący uśmieszek.
-Chciałabyś-zaśmiał się, ale w jego głosie wyczuwalna była nutka zakłopotania.
-Nie no, masz szczęście, że mam ochotę na szampana albo drinka bo wzięłabym swój motocykl i byśmy się ścigali. Skoro chcesz być dodatkowym kierowcą, to proszę bardzo-powiedziała kierując się w stronę zaskoczonego chłopaka.
-Laura, co mam powiedzieć Maxowi?-spytała przypominając sobie o tym, że obydwie miały zabrać się z Włochem.
-Liczę na twoją kreatywność-zaśmiała się puszczając jej oczko.
-Ugh, Lau...-jęknęła niezadowolona Van.
Wreszcie nadszedł moment, kiedy brunetka miała zasiąść na maszynie i przytulić swojego dawnego rywala. Delikatnie wsunęła swoją dłoń między jego ramię delikatnie dotykając jego napiętych mięśni. Był spięty, zdążyła to wyczuć. W tej chwili odezwała się złośliwa natura Marano. Chcąc go jeszcze bardziej onieśmielić delikatnie dmuchnęła w jego szyję, po czym mocniej przycisnęła się do niego delikatnie jeżdżąc palcami na materiale jego koszuli. Udało jej się.
***
-Vanessa? A gdzie Lau?-spytał Max widząc tylko jedną z sióstr wsiadającą do auta
-Laura... Laura... Emm... Pojechała tak jakby z Lynchem.
-Którym? Przecież moje rodzeństwo jedzie razem-dociekał Rocky.
-Z Rossem, na motorze.
-Mój brat i motocykl? Dziwnie to brzmi. Widziałem, że coś tam ostatnio szperał w nim, ale nie wiem co dokładniej-przyznał ciemnowłosy.
-Ale on jeździ nadal?-pytał Fabian.
-Nie, przecież wymyśla jakieś dziwaczne zajęcia dla emerytów i w to brnie-zaśmiał się Lynch.
-Wiem, że dawniej jeździł, ale przez wydarzenia z Jane dał sobie spokój.- powiedział Justin, a Ness nie wiedziała co miał na myśli?
-Jaka Jane?-dziewczyna spojrzała na Maxa, który smutno się uśmiechnął.
-Pamiętasz kiedy przeniosłyście się do Los Anegles? To było mniej więcej rok po tych wydarzeniach-uciął krótko nie chcąc kontynuować.
________________________________________________________________________
Wiecie jak mi dzisiaj dopisuje wena? Mam nadzieję, że ktoś czyta i dalsze pisanie będzie opłacalne :D
Podoba mi się ten rozdział!!! Laura i Ross na jednym motorze? Kocham to! Zapraszam do mnie: http://rauracrazystory.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń