środa, 20 stycznia 2016

Rozdział 3

Rozsiadła się przy nowym biurku. Patrzyła znudzona na komputer, ale po kilku minutach usłyszała odgłos otwierających się drzwi. Ukazał się w nich jej wróg. Od razu spojrzała w inne miejsce. Brzydziła się kontaktu wzrokowego z Ross'em, jak zresztą z każdym. Trwała niezręczna cisza, którą blondyn postanowił przerwać:
-Witaj Lauro- uśmiechnął się, a ona chciała zwymiotować.
-Siema pedale-odburknęła. Nie obchodził ją specjalnie.
-I jak ja mam z tobą pracować?! Ty od razu wyzywasz mnie od części roweru, a ja chcę się kulturalnie przywitać- uniósł się. Według niego Laura zachowywała się jak pięcioletnie dziecko mszczące się na koledze za zepsucie zabawki, ale on nienawidził tych gierek. Nie raz próbował wyciągnąć do niej rękę i się pogodzić, ale zostawał wyśmiewany.
-Normalnie. Dobrze wiesz, że nie jestem tu z własnej woli.
-Mam dla ciebie kilka zadań na dziś i je spisałem. Proszę- wręczył kartkę Lau. Ona niezwłocznie na nią spojrzała:
 
"Lista rzeczy do zrobienia dla Laury Marano:
1.Idź do sekretariatu i poproś Rydel o wydrukowanie dokumentów.
2.Powieś ogłoszenia na tablicy na każdym piętrze.
3.Wcześniej poproś redakcję o ich zredagowanie.
4.Zaplanuj mi spotkanie z Zaciem i przerwę.
5.Przynueś egzemplarz gazetki szkolnej."
-Jak mało rzeczy jak na pierwszy dzień- stwierdziła sarkastycznie.
-Tylko pięć i nie umiesz ich zrobić?
-Poświęcę całe życie na to- westchnęła wychodząc z gabinetu.
-To zaczyna się koszmar- szepnęła pod nosem. Czuła wielkie zirytowanie. Była teraz w biurze siostry Lynchów, ale ku jej zdziwieniu jej nie było. Pokręciła się po nim chwilę, a blondynka zjawiła się z kilkunastoma segregatorami. Dell upuściła je na stolik i uśmiechnęła się na widok asystentki brata.
-Cześć. Przyszłaś pogadać?- spytała z nadzieją.
-Nie, twój braciszek idiota całkiem zwariował-westchnęła- Uważa, że zrobię wszystko, czyli pięć rzeczy w godzinę. Skseruj czy wydrukuj mu jakieś dokumenty.
-Okej- powiedziała Rydel podchodząc do drukarki. Momentalnie włączyła opcję "drukuj" i spojrzała na Marano- Już pozabijaliście się?- zaśmiała się.
-Chciałabym żeby Pedał nie żył, ale nie ma tak dobrze. Nie orientujesz się kto może napisać jakieś ogłoszenie?- zagadnęła Lau. Spytała blondynkę, ponieważ pomyślała, że ona musi wszystko wiedzieć.
-Ross rozmawiał o tym z Van, Sky i Alice, także nie wiem dokładnie.
-Dzięki Rydel, ja już idę dalej- powiedziała Lau chwytając kartki i zaniosła je Lynchowi nic nie mówiąc.
***
W gangu Laury panowała smutna atmosfera. Tylko Lou próbował wszystkich rozśmieszyć. Na marne. Nie mieli ochoty nic robić. Każdy z nich myślał tylko jedno- Laura jest stracona w samorządzie...
***
Alice kończyła drukowanie ostatniego egzemplarza gazetki. Była z siebie dumna.
-To będzie jeden z najlepszych numerów- stwierdziła Sharpey przebywająca w jej biurze.
-Wiem. Jak ja kocham Smitha za wyznaczenie Marano na sekretarkę Lyncha! Mamy artykuł i nową serię. Fani plotek się ucieszą- mówiła Ally.
***
Znowu ten alkoholowy odór. Nienawidziła, gdy się od niego roznosił. Wróciła jak zwykle, o czternastej. On spał w towarzystwie kilkunastu butelek. Oczywiście kilka ramek, naczyń i pamiątek było stłuczone, a wśród nich zdjęcie matki. Zmarła gdy ona miała kilkanaście lat. Nauczyła się żyć dalej, ale ból w sercu pozostał. Uroniła kilka łez i wyjęła zdjęcie. Pobiegła do swojego pokoju i szybko postanowiła je schować, tak żeby on go nie znalazł. Już kilka podarł po pijaku. Nienawidziła swojego życia. Codziennie to samo: ten idiota, praca i szkoła. Normą też było wycieranie wymiocin i sprzątanie po pijanym ojcu. Tak właśnie wyglądało jej więzienie zwane życiem. Nie raz chciała się wyprowadzić, ale wierzyła, że on się kiedyś zmieni i będzie tatusiem, który zabierał ja na lody, lekcje muzyki i do stadniny. Oszukiwała się świadomie. Częściej bywała w pracy niż w szkole...
***
Laura biegła do pokoju wspólnego. Aktualnie trwała przerwa, więc cały samorząd przebywał właśnie tam. Zastała Ross'a i Rikera grających w piłkarzyki, Alice robiącą kawę, Zaca i Sky czytających jakiś tekst i siostrę przeglądającą swoje ulubione blogi.
-Cześć Lau- zauważyła uśmiechniętą jak zawsze Rydel wychodzącą z jakiegoś pomieszczenia.
-Siemka wszystkim- powiedziała z udawaną radością. Wiedziała doskonale, że tu nie pasuje.
-No i moja asystentka jak zwykle milutka-westchnął przewodniczący. W jej oczach zauważył pełne nienawiści iskierki.
-Dobra, doskonale wiecie, że nie przyszłam się zaprzyjaźniać tylko po jakieś ogłoszenie. Kto je ma?- spojrzała na towarzystwo.
-Już prawie dokończyłam. Usiądź Laura, a potem dam ci je w moim biurze- wyjaśniła Sky.
- Chyba nie mam innego wyjścia- westchnęła siadając na kanapie. Podeszła do niej Rydel z filiżanką kawy. Nawet nie zauważyła kiedy ją zrobiła.
-To jak wam się razem pracuje?- zagadnął Zac. Było to pytanie, które nigdy nie miało paść według oczekiwań naszej dwójki. Ross spojrzał na Lau znaczący, by ona zaczęła mówić.
-Normalnie. Palant mi karteczkę zrobił i jestem laską na posyłki- mówiła z zmrużonymi oczami, które były oznaką złości.
-Nie martw się- uśmiechnęła się Alice- Rossy to świetny współpracownik i na pewno będziesz miała jeszcze szansę wykazania się.
-A kto powiedział, że chcę się wykazywać?- uniosła się Laura.
-Dobra, przystopuj laska- zaśmiał się Zac. Jedynie on miał taki talent przekształcania wszystkiego w żarty. Był takim człowiekiem jak Louis w gangu motocyklów. No, może był mądrzejszy.
-No niech wam będzie...
-No i super! Marano, przyjdź niedługo z tą gazetką bo muszę poczytać- rozkazał Ross.
-Coś ty taki na luzie?- brunetka uniosła brwi- A gdzie twoje "Lauro" bla, bla, bla?- ostatnie słowa wypowiedziała naśladując wroga.
***
 Odniosła dziwne wrażenie, że ten Lynch ma jeszcze w sobie odrobine luzu. Między znajomymi zachowywał się jak normalny chłopak, a nie Ross Idiota Lynch- przewodniczący tej głupiej propagandy zwanej samorządem. Ogólnie do jej członków miała mieszane uczucia. Z jednej strony czuła się jak idiotka między nimi, a z drugiej kilka osób wydawało się fajnych. Już wiecie jakie ma zdanie o Rossie, ale jego przyjaciel nie wydawał jej się taki zły. Inaczej za to patrzyła na jego dziewczynę. Alice znała jako wścibską dziennikareczkę,która szuka dziur w całym. Ciekawiło ją też dlaczego jest taka tajemnicza. Już z wyrazu twarzy zauważyła, że blondynka coś ukrywa. Laura postanowiła, że jeśli jej podpadnie niezwłocznie weźmie się za odkrywanie tego sekretu. Do Scarlett nie miała żadnych zastrzeżeń. Przyjaźniły się. Rydel. Ach, ta namolna Rydel... Gdyby nie spokrewnienie z Ross'em być może by się zaprzyjaźniły. Siostra, jak to siostra. Ignorowała Van. Wiedziała, że w samorządzie jest więcej osób, ale ich jeszcze nie poznała.
***
-Laurucha wychodzi za godzinę- poimformował Rocky.
-To co robimy?- spytał Niall.
-Ja bym się pobawił klockami- zażartował Lou.
-A ja od razu lalkami- przedrzeźniał go Fabian.
-Dajcie spokój! Przecież każdy wie, że Barbie są najlepsze-podsumował Justin. Na te słowa wszyscy wybuchli śmiechem.
-To idziemy na piwko do Rose?- zaproponował Fabian.
-Ty możesz iść zakochańcu! Zaproś chociaż na wesele-zaśmiał się Ben.
-Przeproście Laurę- powiedział kierując się w stronę motora.
-Ach, ta miłość- powiedział z udawanym zamyśleniem Rocky. Po raz kolejny się zaśmiali.
-No to czekamy na Lau- podsumował Niall.
***
-CO TO, KURWA, JEST???!- do gabinetu przewodniczącego wbiegła wściekła Laura- CHUJU JEBANY POZWALASZ NA TAKIE PUBLIKACJE?!!!- rzuciła w jego stronę jakieś papiery.Rozpoznał w nich gazetkę szkolną...
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam państwa! Dzisiaj taki trochę dziwny rozdział. Miałam jakiś dziwny powrót weny, ale to chyba fajnie, no nie? Nie ma to jak mieć ferie i być chorym :/ Dobra, koniec tej bezsensownej gadaniny :) Nie wiem kiedy next :/



3 komentarze:

  1. Tak! Jestem pierwsza (chyba)
    Cudny ten rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział. Jak Ross mówił na początku, wyobraziłam sobie jego głos jak to mów i stwierdzam że w mojej wyobraźni brzmiał on bardzo zabawnie. Jestem ciekawa historii Laury.

    OdpowiedzUsuń