piątek, 27 maja 2016

Rozdział 13

Laura: No jaka jestem?
Ross: WKURWIAJĄCA ^^
różowa księżniczka: Ej, bez takich proszę!
Justin: Ross- wybrnie z każdej sytuacji XD
Laura: Rossie, muszę ci coś powiedzieć...
Ross: ?
Laura: Bo...
Laura: No bo twoje oczy są...
Ross: Wysłów się dziewczyno! :D
Laura: Są takie piękne
Vanessa: Lau, masz gorączkę?
Riker: Uzasadnij swój wybór Lauro :)
Laura: Bo są koloru gówna, tak jak Ross :*
Alice: Wiecie co? Cisnę za was bekę tylko :DDD
Ross: To super, a z tobą policzę się jak ruszysz dupę i przyjedziesz z tej Australii Marano.
Justin: Tylko weź mi przywieź jednorożca :*
Laura: Okej, a tak poza tym Lynch, to cię nie pocieszę. Nie wybieram się do waszej durnej budy.
Ross: Odszczekaj to! Teraz!
Laura: Chciałbyś :* A teraz żegnam, bo idę na plażę z Nate'm. Sorry not sorry. Adios mi amigos i idioto Lynch :*
***
Tak naprawdę to nie poszła na żadną plażę. Chciała tylko pokazać "jak świetnie się bez nich bawi". Brakowało jej Sky. Mogłaby chodzić wszędzie, ale z nią! Parę razy otrzymywała połączenie od Rydel, które ignorowała. Nie była w zbyt dobrym humorze leżąc na leżaku postawionym przez nią na balkonie. Usłyszała głos ojca krzyczącego, żeby zeszła na dół.
-Laura, musimy porozmawiać-rzekła jej matka siedząca przy stole w kuchni, a ojciec oparł się o framugę drzwi.
-Kochanie, mów co się dzieje-przemówił pan Marano.
-Nigdy nie opuszczałaś USA z byle jakiego powodu, coś się stało? Vanessa nawaliła?
-Nie, nie-próbowała się uśmiechnąć.
-To o co chodzi?- starsza kobieta uniosła brew patrząc na córkę.
-Chciałam odpocząć od szkoły. To dlatego, że w moim życiu wydarzyło się coś, czego nie chcę wspominać, więc o to nie pytajcie- powiedziała i wróciła do pokoju nawet nie czekając na odpowiedź. Miała wszystko gdzieś.
***
-Ross, podjąłeś jakąś decyzję w sprawie panny Marano?-spytał dyrektor. Właśnie rozmawiał z nastolatkiem w swoim gabinecie.
-Radziłem sobie bez asystentki, to i teraz poradzę!-stwierdził.
-Chcesz ją wyeliminować nawet po powrocie?- dopytywał Smith. Przewodniczący się zawahał.
***
-Mam pewien plan...-powiedziała Sharpey do Rebecy.
__________________________________________________________________________________
Powinniście mnie zrzucić z klifu, udusić a potem poćwiartkować. Jestem okropna. 2 MIESIĄCE BEZ ROZDZIAŁU. A powody to:
*szkoła (czyt. więzienie)
*nowy projekt (o którym wam na razie nie powiem, oj nie :D )
P.S. Sorry, że taki krótki ten rozdział :/


2 komentarze:

  1. Rozdział jest adsgfbcbv dg <3
    Super!
    Czekam na kolejny, bo zaczęło się rozkręcać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale pociski leciały na tej konfie
    http://rauracrazystory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń