poniedziałek, 21 marca 2016

Rozdział 11

-Kuźna, co ty wyprawiasz?!!!- do pokoju Laury wkroczyła Vanessa.
-To co widzisz- stwierdziła spokojnie młodsza.
-Widzę, że ci odbija. Gdzie ty się pakujesz?!!!- krzyczała, kiedy brunetka wrzucała kolejne ubrania do walizki.
-Do rodziców. Dawno nie byłam w Australii- wyjaśniła spokojnie.
-Co się stało? Wiesz, że możesz mi powiedzieć-złapała ją za rękę.
-Im mniej wiesz, tym lepiej- powiedziała oschle.
-Jak nie ja, to może Sky coś zaradzi?
-Zawieziesz mnie na lotnisko?-zignorowała jej wcześniejsze słowa.
-Jeśli powiesz o co chodzi-upierała się Van.
-Zawieź mnie na lotnisko- nalegała.
-Mów o co chodzi!
-To zadzwonię po taksówkę- stwierdziła.
-Dzwoń- Vanessa nie zamierzała już dyskutować- powiem mamie, żeby cię odebrała w Sydney.
 ***
 -Alice, co znowu wymyśliłaś?- Zac zauważył w jej oczach ten błysk. Ten błysk, który informował o jakimś szatańskim pomyśle na nowy artykuł.
-Wywiad z Rossem Lynchem i Laurą Marano. Brzmi świetnie, prawda?- uśmiechnęła się.
-Już widzę jak oni się pozabijają- zaśmiał się.
-Ale Raura to ostatnio szkolny news!- przekonywała dalej.
-To może jeszcze im zainstaluj kamery w biurze- rzekł sarkastycznie.
-A wiesz, że zrobiłam to tydzień temu?
-Dziewczyno, zwariowałaś?!!!- złapał się za głowę- To naruszanie prywatności.
-Ale jeszcze nie przeglądałam nagrań-próbowała się usprawiedliwić.
-Nie ma żadnego "ale"! Zdajesz sobie sprawę, co chciałaś zrobić?!
-Ja... Ja... Ja nie myślałam, że to aż tak wielkie przestępstwo. A poza tym tak właśnie robią profesjonalni dziennikarze- tłumaczyła się płacząc.
-Al, zrozum, że ty nie jesteś jeszcze profesjonalną dziennikarką- pochylił się nad nią.
-No wiem...
-Ross jest chory, więc coś wymyślę i zdejmiemy tą kamerę. Pytanie tylko, gdzie jest Laura- zaśmiał się.
-Pójdę zapytać Sky czy jest- zaproponowała blondynka.
-To czekam- uśmiechnął się.
***
Siedział i rozmyślał. Przejął się ostatnimi zdarzeniami, aż się rozchorował. Chwycił skrzypce, na których rzadko grał, ale zdecydował się dziś to zrobić. Wstał, chwycił instrument i po kilku chwilach do jego uszu napływał uspokajający dźwięk. Chciał przestać myśleć o szkole i wymysłach jego rodzeństwa jako zastępców. Zajmował się tym Zac, ale Rydel czasem lubiła włożyć w takie rzeczy swe trzy grosze. Taka po prostu była. Rodzinna i pomocna niczym Stormie.
_________________________________________________________________________
Witam państwa! Coraz krótsze te rozdziały :/ Cierpię na brak weny i to pewnie dlatego. Nie mogłam nic z siebie wykrzesać. Ogółem jestem sobie od wczoraj chora i miałam niezłą gorączkę, ale już jest lepiej :D Będę miała wreszcie chwile i Biedronkę nadgonie XD To ja spadam oglądać, a potem poczytam komy ♥

sobota, 12 marca 2016

Rozdział 10

 PRZEŁOMOWY ROZDZIAŁ DRODZY PAŃSTWO :*

Miała nad zwyczajnie dobry humor. Wczoraj wreszcie miała okazję osobiście wykurzyć tych intruzów ze swojego terenu.  Jak się okazało liderem gangu był ciemnowłosy nastolatek, o imieniu Jack, ale Lau i tak nazywała go obraźliwie "Gliną". Mówił brunetce, że jako dziewczyna nie może jeździć na motocyklu i dowodzić grupą. Już kilka dni temu naprawiła motor, a aktualnie siedziała w gabinecie w towarzystwie Lyncha. Sprawdzał dokumenty. Laura kserowała jakieś kartki. Podeszła do biurka i odkładając je uśmiechnęła się. Nie wiedziała nawet czemu. W tej samej chwili głowa blondyna została uniesiona znad papierów. Również się uśmiechnął.
***
Minęło sporo czasu. Relacja Rossa i Laury wyglądała praktycznie tak samo.Raz było lepiej, a czasem wręcz przeciwnie. Plan pogodzenia dwójki nie wyszedł ze względu na Laurę, która stwierdziła, że nie wytrzymuje z Lynchem kilku godzin, a co dopiero tydzień. Bal zgodnie przełożono na zimę. Każdy twierdził, że będzie więcej czasu na organizację. Zająć się nią podjęły się poukładana Vanessa, sprytna Alice oraz bezkonkurencyjna Rydel! Scarlett miała za zadanie rozpowszechnić wiadomość o imprezie i zmobilizować motocyklistów do pracy. Bez pomocy zabieganej Laury było to trudne zadanie. Znowu gang- znowu Brown~była to jej jedyna myśl. Dostała niby jakąś Hope do pomocy, ale w większości wyręczał ją właśnie Ryland Lynch, a nie ta "asystentka". Czasem wychodziła gdzieś z Shawnem Mendesem, ale nie wiązała z tym większych nadziei.Był dla niej tylko przyjacielem i nawet nie myślała o czymś więcej. Zraziła się do związków. W sumie to ON ją do nich zraził. Starała się doskonale to maskować, ale kilka osób znało ją z tej "słabej" strony.
***
Za to życie towarzyskie Rydel kwitło jak nigdy. Zaczęła imprezować w towarzystwie Ellingtona, co martwiło jej rodzeństwo. Czyżby ten chłopak miał na nią zły wpływ?
-Znowu źle policzyła- westchnął podirytowany Ross.
-Co mówiłeś?- spytała Marano.
-Nic ciekawego- nadal był zdenerwowany.
-A to nie mów- odpowiedziała obojętnie.
-Pójdziesz do Sharpey?
-Nie, sam sobie idź! Uważasz, że jesteś tu bogiem, a ja tylko cię wyręczam?! Gdybyś nie był taką świnią, może zdołałabym cię jakoś zaakceptować albo polubić, ale sam się o to prosisz!- wyuchła brunetka.
-Ja świnią?!!! Ja próbowałem do ciebie wyciągnąć rękę i się pogodzić, a ty co zrobiłaś?!
-Gdyby nie twój chory samorząd nawet nie przeszłoby ci to przez myśl- splunęła.
-Może i jest chory, ale mam jakiś start w przyszłość. A ty? Co dokonasz przez jeżdżenie motorkiem?!
-Nie motorkiem, tylko motocyklem!
-To jedno i to samo! Nawet nie umiesz się dogadać z człowiekiem!
-Tobie za to wychodzi to wspaniale- jej wypowiedź przepełniał sarkazm.
-Dziewczyno, weź się za siebie!
-Mówisz o mnie, a pomyśl o sobie. Co da ci ten twój samorząd za pięć lat? Kiedyś skończysz tę budę, pogódź się z tym Ross! A co z samorządu? Gówno!
-Osobiście odwołam swoją decyzję u Smitha- miał na myśli ją jako sekretarkę.
-Nie musisz mnie zwalniać! Sama to zrobię!
-Zaczekaj!- krzyknął. Był w tej chwili wulkanem emocji. Złapał ją za ręce i przyciągnął do siebie.
-Em... Lynch?- spojrzała w jego oczy. Nienawidziła ich, ale czasem czuła, że mogłaby się do nich przekonać.
-Cicho- szepnął i niespodziewanie ją pocałował. Zszokowana Laura tylko się wyrwała i go spoliczkowała.
-Bydlak- krzyknęła trzaskając drzwiami. Ross został sam. Wiedział, że chodzenie za nią nic nie da. Nie była typem dziewczyny, za która się pobiegło i od razu wszystko stawało się lepsze. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Musiał obrać inną taktykę. Ale nie wiedział jaką...
***
-La... Lau... Laura....- westchnęła Vanessa widząc siostrę wchodzącą do domu. Przemknęła niczym błyskawica nie słuchając nikogo. Nie obchodziło ją nic. Chciała tylko znaleźć się na imprezie i zapomnieć o wszystkich smutkach. Płacząc sięgnęła po najwyższe szpilki jakie posiadała. Były to czarne buty ozdobione ćwiekami, które uwielbiała. Ubrała sukienkę tego samego koloru i udała się do łazienki. Tam chwyciła za lokówkę, a potem zabrała się za makijaż. Łzy minęły, a zamiast nich pojawił się uśmiech. Podobała się sobie. Wyszła zarzucając na siebie kurtkę przy okazji nucąc "Made in the USA" Demi Lovato.
_____________________________________________________________________________
Witam państwa! Dzisiaj tak jakoś krócej, ale (jak pisałam) przełomowy :) Mamy tego kissa jakimś cudem. TAKŻE KAŻDY KTO SIĘ CIESZY KOMENTUJE!

LBA

Każdy pewnie wie czym LBA jest, więc nie będę przypominać :) Pierwszy raz w życiu zostałam do niego nominowana, za co bardzo dziękuję Zawsze Uśmiechniętej. Przy okazji wbijać na "Ordinary Girl" <3 Także odpowiadamy!

1 Jak się dziś czujesz?
Nieźle ;) Co prawda trochę przytłoczona nauką, ale nie jest źle.

2 Ulubiona piosenka na dzisiejszy dzień?
Dziś jakoś cały czas słucham 3, więc pokażę wszystkie:

3 Możesz zamieszkać w innym miejscu, jakie to miejsce?
Hmm... Najchętniej mieszkałabym prawie wszędzie naraz, ale wybiorę Los Angeles. Ze względu na domek R5 XD i Hollywood :)

4 Ulubiony sport?
Mogłabym się nazwać wuefową pierdołą, ale umiem trochę grać w koszykówkę XD

5 Twój celebrity crush?
Jest ich setki tysięcy, ale wymienię kilku: Rossy, Riker, Shawn Mendes, Szymon Chodyniecki i wiele, wiele więcej.

6 Żelki czy czekolada?

Jak żyć? Ja nie wiem :/ Jeśli biała albo truskawkowa to czekolada, a normalnie żelki :)


7 Twój numer z dziennika?

To zabrzmi trochę psychicznie... Mam sobie piąteczkę jak R5 <3 I bardzo lubię ten numerek XD

8 Umiesz rysować?
Nie jestem jakimś mega artystą, ale wydaje mi się, że nieźle rysuje. Jest to jedna z moich pasji. Wstawię wam potem jakiś swój rysunek.

9 Jaki jest najlepszy serial na świecie?
Hmm.... Nie oglądam zbyt wielu seriali, ale mam kilka ulubionych. Dzięki jednemu poznałam swoich idoli i nigdy o tym nie zapomnę. Mowa tu o Lodovice Comello (z Violetty). Przez ten serial też zaczęłam zwracać większą uwagę na R5. Ostatnio natomiast wkręciłam się "Miraculum:Biedronka i Czarny Kot", przez Kota, który kojarzy mi się z Rossem. Miał być jeden serial, a ja się rozgadałam, jak zwykle XD

10 Masz najlepszego przyjaciela/przyjaciółkę?
Owszem, mam i bardzo się z tego powodu cieszę. Tyle się teraz słyszy o fałszywych znajomych, a my z Wiktorią jesteśmy prawie nierozłączne. Co chwilę kłócimy się o błahostki, ale po dwóch, trzech minutach godzimy <3

11. Czytasz mojego bloga?

Jak zapewne wiesz, tak :) Czytam ten o Laurze i Hemmingsie (sorka, jak źle napisane), Riker i Selena i Ordinary Girl. :)

Teraz czas na mnie i moje pytanka :)
1. Ostatnia piosenka, której słuchałaś?
2. Ulubiony disneyowski film?
3. Kraszowany przez ciebie bohater filmu?
4. Truskawki czy gruszki?
5. Wattpad czy blogger i dlaczego?
6. Kto jest twoim OTP?
7. O jakiej porze dnia piszesz?
8. Skąd czerpiesz wenę?
9. Najpierw czytasz książkę czy oglądasz film? Uzasadnij wybór.
10. Twoje ulubione autorki?
11. Jak nazywasz swoich czytelników?

A teraz nominowani:
1. Zawsze Uśmiechnięta
2. Alex Rover
3. Smile and dream
Dopiszę kogoś wkrótce :)

wtorek, 1 marca 2016

Rozdział 9

-Justin, serio?- spytała Sky widząc Browna, który właśnie się zjawił.-Potrzebowałam kogoś, kto ma pojęcie o fotografii, a Alice podsyła mi tu ciebie!
-Jestem i ja- spojrzała za siebie i zauważyła Shawna.
-Ty masz być modelem- wyjaśniła.
-Scarlett, mogłabyś szybciej załatwiać swe jakże cudowne pogaduszki z Mendą?- rzucił niemile Justin.
-Nazywam się Mednes- poprawił brunet.
-Ale jesteś Menda i się przymknij. Rusz tłusty tyłek i wskakuj w te spodenki od Sky i w tej chwili pozować.
-Brown, nie pozwalaj sobie!!-krzyknęła twardo Black.
-A bo co mi, kurwa, zrobisz?!
-Wiedz, że na pewno więcej niż ty mi.
***
-Ciebie pojebało?-spytała Laura wchodząc do gabinetu Rossa.
-O czym mówisz?- nie wiedział o co chodzi.
-Zjebie, idź coś zrób, bo Justin i Scarlett zaraz się pozabijają!-krzyknęła wskazując na okno.
-Oni przecież tak zawsze-westchnął obojętnie.
-Kurwa, Lynch, zaraz wjadę tu swoim motorem jak nie zabierzesz stamtąd  Browna-zagroziła zaciskając zęby.
-To twój przyjaciel- zaśmiał się pod nosem. Miał przed oczyma lata przyjaźni z chłopakiem.
-Ale kto tu jest, cholera, facetem?!- nie wytrzymała.
-Zrób ten raport za mnie- rozkazał wstając.
-Czekaj! Jak?- spytała.
-Policz to- wskazał na jakieś liczby- a potem idź do Delly.
-Ehh... Ten idiota- szepnęła wstając i wychodząc z gabinetu. Chciała odwiedzić swoją ekipę.
***
Siedzieli w swojej ulubionej kawiarni. Dopiero weszli i usiedli, więc nie zaczęli jeszcze mówić.
-Aż dziwne, że nie ma tej blond kelnerki, nie uważasz?- zagadadał Riker.
-Tej co miała na imię podobnie do twojego brata?- zaśmiała się Van. 
-Jak już mowa o moim bracie to ponoć rozmawiał wczoraj z twoją siostrą- zaczął Lynch.
-Laura coś tam marudziła na Rossa, ale wczoraj mniej- przyznała Marano.
-Ross wręcz przeciwnie- poinformował chłopak.
-O co znowu poszło?- spytała od niechcenia. Już przyzwyczaiła się do wiecznych kłótni ich rodzeństwa.
-Coś tam krakał, że prawie doszli do porozumienia, ale ona się w czymś z nim nie zgadzała- skrócił wersję wydarzeń.
-No to Lau tylko raz krzyknęła Ross Lynch Idiota mnie wkurwia.
-Wiesz co?- spojrzała na niego-Dlaczego oni skakają sobie do gardeł, a my się tak dobrze dogadujemy?- zastanawiał się.
-Wiesz, Ross ma swoje cele i do nich dąży, a Laura chce przeżyć swoje życie w wiecznej adrenalinie. Myślę, że to z tego powodu- wyjaśniła dziewczyna.-Oni nie są młodszymi kopiami nas. Obydwoje mają inne upodobania, różne charaktery.
***
-Serio, aż tyle się zmieniło?- spytała z niedowierzaniem brunetka.
-Tak- pokiwał głową Lou.
-Wiesz, że Justin z Benem prześcigali ten gang z Nowego Jorku?- zapytał Niall.
-Jaki gang?- czuła się dziwnie zadając to pytanie. Zawsze wiedziała o wszystkim pierwsza- Castella, o co chodzi?- spojrzała na Maxa.
-No jakiś Seth, Ashton, Luke i jakiś jeszcze ostatnio zajęli nasze tereny, więc zaproponowaliśmy pojedynek- wytłumaczył Włoch.
-Mam nadzieję, że wygraliście, bo jak nie to krucho z wami- zagroziła.
-Jasne, że tak- powiedzieli chórem.
-Lauruśka, mamy lekcje, także spadamy- powiedział Rocky patrząc na zegarek.
-Justin, zaczekaj- krzyknęła i nie pozwoliła chłopakowi się odezwać- Trzymaj się z dala od Scarlett- spojrzała wrogo i odeszła.
***
-Słucham, Sharpey?- powiedziała Rydel.
-Daj mi namiary na Sama.
-Jakiego Sama?- zaśmiała się nie wiedząc o co tamtej chodzi.
-No, tego ładnego Sama- mówiła dalej Mitchell.
-Ja nie znam żadnego Sama- oznajmiła zgodnie z prawdą.
-No Sama! Nie wiesz?- w tej chwili wszedł Ellington śmiejąc się.
-Mój braciszek ma branie- zrobił tak zwane brewki.
-Tobie o Mendesa chodzi?!- spytała jakby odkryła największą tajemnicę.
-Co za refleks- westchnęła- nie dziwię się, że jesteś blondynką.
-I kto to mówi?- zaśmiał się Ratliff wskazując na włosy Sharp.
-No sorry, pa- rzekła i odeszła.
-Masz życie w tym sekretariacie- zażartował.
-Wiem, jest cudownie- stwierdziła sarkastycznie.
-Oj, jak ci tak źle to chodź na spacer- zachęcił Ell.
-Za godzinkę, dobra? Mój fenomenalny braciszek i jego asystentka gdzieś sobie poszli, więc wszystko leży na mojej głowie- wyjaśniła brązowooka.
***
-Becky, czekaj- nie reagowała na jego krzyki.
 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Zjebałam. Powiem tyle. Najgorszy rozdział ever zaraz po tym w połowie opublikowanym XD