niedziela, 30 października 2016

Rozdział 17

Postanowiła całkowicie zrujnować lekcję matematyki, którą prowadziła znienawidzona przez nią kobieta. To miała być zemsta za zadanie, przy którym potrzebowała pomocy rówieśników. Wcześniej zostawiając walizki w domu pojechała do szkoły. Cieszyła, się że może wsiąść na swój ukochany motor. Ten odwyk od wszystkiego dobrze jej zrobił. Nie pamiętała o dawnej niechęci do życia,motora, szkoły i ogółem wszystkiego. Gdyby nie pewna Australijka nadal tkwiłaby w tym okropnym stanie psychicznym. Tego nie chciała. Maia miała w sobie coś spokojnego, kojącego. Myśląc o Australii wchodziła do szkoły. Była uśmiechnięta, co każdy uznałby za dziwne.
-Laura!-krzyknął Max biegnąc w stronę brunetki.
-Cześć! Co tam, Castella?-uśmiechnęła się na widok kumpla, po czym przybiła mu piątkę.
-No nic ciekawego. Jeździmy, wkurwiamy dyrektora i chyba jak zawsze-wyjaśnił Włoch.
-Wracasz od Smitha?-spytała, rozglądając się za znajomymi drzwiami.
-Nom, teraz to ja tam bywam za ciebie-zaśmiał się.
-Dobra, zmykam na pół godzinki-mówiła-ale wrócę do was i pojedziemy gdzieś.
***
Wzięła głęboki wdech i szepnęła coś pod nosem chwytając za klamkę. Po chwili otworzyła drzwi i weszła do klasy ze złośliwym uśmieszkiem. Jej znienawidzona nauczycielka pisała na tablicy, a klasa oniemiała. Jako pierwsza podbiegła do niej Scarlett. Oczywiście rzuciła się w jej ramiona. Zdziwiona Vanessa po chwili również wstała z ławki. Ogółem wszyscy jakoś zareagowali, a Ross jedynie westchnął z irytacją i wrócił do pisania w zeszycie. Nasza ulubiona nauczycielka natomiast kipiała ze złości. Postanowiła przywrócić klasę do porządku krzykiem:
-Panno Marano, proszę zająć miejsce, a reszta do ławek!!!
***
-Ej, Laura!-krzyknęła Rydel rzucając w nią skrawkiem papieru zwiniętym w kulkę. Brunetka odwróciła się z pytającym wzrokiem.
-Co tam Dells?-szepnęła.
-Zobacz, co napisałam na kartce i powiedz czy się zgadzasz-powiadomiła blondynka-nie koniecznie dziś, zastanów się po prostu.
-Okej-powiedziała wstając, ponieważ usłyszała dzwonek pozwalający opuścić salę do matematyki.
***
-Fabian od kiedy?!-spytała uśmiechnięta Lau rozmawiając z kolegami. Właśnie dowiedziała się, że kolega wreszcie został zauważony przez kelnerkę, w której się podkochiwał.
-To już jakiś czas trwa. Przepraszam, że wam nie mówiłem, ale tak jakoś wyszło. Wiecie jak często tam bywałem, prawda? Jednak namolność czasem się opłaca. Kilka tygodni przed twoim wyjazdem dałem jej swój numer. Po prostu. Nawet nie wiedziałem po co. Nie miałem żadnych nadzei. Zaczynałem nawet myśleć, że Rose ma chłopaka. Wiecie, taki trochę friendzone bez friendzone'u.-na te słowa wszyscy zaczęli się śmiać.
-Dobra, kontynuuj-zachęcił Justin.
-Ale wiecie co się stało? Ona wreszcie wzięła ten numer! Czy wy to rozumiecie?! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak się cieszyłem. Zadzwoniła, więc postanowiłem odebrać ją kiedyś z pracy. Oczywiście, jak porządny motocyklista potrafię bajerować dziewczyny-wyraz twarzy mówił sam za siebie, a reszta wybuchła śmiechem.
-Tak, Louis lepiej sobie radzi-powiedziała z udawaną obrazą Laura.
-Spotkaliśmy się parę razy. Dobrze się dogadujemy, poznajemy się, po prostu rozumiemy się.
-Tylko tyle? Czekałem na jakieś pikantne szczególiki!-powiedział rozczarowany Niall.
-Horan, ty niewyżyty emerycie znajdź sobie dziewczynę, to będziesz miał pikantne szczególiki-powiedziała brunetka z ironią.
-Laura się chyba od nas odzywczaiła-zaśmiał się największy głupek ze squadu, na co reszta spiorunowała go wzrokiem. Dziewczyna nie zareagowała.
-Kiedy ją poznam?-odezwała się prosto z mostu uśmiechając się pod nosem.
-Przyjdzie ze mną na ten śmieszny event samorządu-wyjaśnił.
-Masz na myśli bal?-Ben zmarszczył brwi.
-No, właśnie to. Chciała iść, więc się poświęcę. Laura musi tam być, więc jej potowarzyszymy.
-Ej, chłopaki macie jakieś plany na wtedy?-zadała pytanie, na co grupka spojrzała na nią z przerażeniem.
-Tyyy-Max zaczął się jąkać z przerażeniem- nie chcesz powiedzieć, że...
-Wbijacie się w smokingi i idziecie z nami-zaśmiała się wrednie.
-To brzmiało jak śmiech Sharpey-stwierdził Justin, za co dostał kuśkańca w żebro.
-Zwariowałaś Lau?
-Czemu? Nie wiecie co mam zamiar zrobić?-powiedziała z powątpiewaniem patrząc na wiernych kompanów.
-Oświeć nas!-zachęcał Włoch domyślajacy się, jaki pomysł ma koleżanka.
-Trzeba jeszcze to wszystko uzgodnić, ale będzie super, wierzcie mi!
W chwili gdy miała zacząć opowiadać poczuła wibrację w kieszeni dżinsów. Zauważyła, że dzwoni Ross. Na początku przeszło jej przez myśl  odrzucenie połączenia, ale w końcu przewidziała, że ignorowanie współpracownika skończy się skargą u Smitha. W sumie ciekawą była jego reakcja na widok brązowookiej. Tak naprawdę nic nie wyrażała. Nie mogła wiedzieć co się w niej kryło.
-Laura?-zaczął niepewnym głosem Ross.
-Tak?
-Może... Może moglibyśmy się spotkać?-słysząc propozycję kolegi uniosła wysoko brwi.
-To pilne, coś zrobiłam czy może chcesz mnie wylać?-uśmiechnęła się pod nosem.
-To jak? Znajdziesz dziś chwilę?-zignorował pytanie dziewczyny i z łatwością kontynuował.
-20.00 w parku ci pasuje?-zaproponowała myśląc nad planami na wieczór.
-Dobra, do zobaczenia-podsumował przewodniczący wyjątkowo miłym głosem.
-Chłopaki zmykam, ale pamiętajcie o imprezie o 22.30!- krzyknęła wsiadając na motor.
***
Laura ubrana w pomarańczowe rurki, ciemny t-shirt i swoją ulubioną skórzaną kurtkę, gdy wyszła z domu. Na głowie miała kucyka. Czekając na blondyna postanowiła przeczytać różową kartę od Ryd, którą dziś otrzymała. Usiadła na ławce. W skupieniu wertowała wzrokiem skrawek papieru, aż w końcu głos Lyncha przyprawił ją o dreszcze.
-Właśnie o tym chciałbym pogadać -uśmiechnął się przysiadając się obok dziewczyny.
-To szaleństwo-przyznała ze spokojem.
-A ja rozważam zgodzenie się, ale moje starania pójdą na marne, kiedy ty nie będziesz chciała się zaangażować.
-Wydaje mi się, że dzień z tobą może być mega nudny, a kiedy ty poznasz moje zajęcia, będziesz się bał zrobić cokolwiek z nich-na twarzy brunetki pojawił się chamski uśmieszek.
-A kto ci tak powiedział? Kiedyś, jeszcze w podstawówce czytałem i trochę zajmowałem się mechaniką, a budowa motora nie jest mi straszna-przekonywał chłopak.
-W takim razie zaraz cię sprawdzimy-powiedziała Lau, niespodziewanie łapiąc go za rękę i ciągnąc w stronę swojego domu, gdzie stał jej motocykl.
-Odjechana kurtka!-krzyknął zdyszany Ross widząc ćwieki na plechach układające się w napis Laura i małą naszywkę z motorem.
___________________________________________________________________________________
Pewnie nikt już tego nie czyta, ale myślę, że fajnym pomysłem byłoby dokończenie tego opowiadania. Jak widzicie dzieje się coś niespodziewanego, co zmienia kierunek fabuły.